DZIEŃ CZTERNASTY
Wylanie uczuć Jezusa (ciąg dalszy).
Dwie przypowieści.
Z obfitości serca usta mówią.
(Mat. XII, 34).
…a krom podobieństwami nie mówił im.
(Mat. XIII, 34).
Jezus Chrystus, Bóg prawdy i miłości, przemawiał zawsze z prostotą i najczęściej, jak nam to wskazuje Ewangielia, w przypowieściach. Lubił On największe tajemnice Królestwa Bożego przedstawić w prostej formie przypowieści, figur, rozmów popularnych, a zastosowanych do umysłów wszystkich. Ten szczególny rodzaj posłannictwa Bożego był przepowiedziany przez Proroka, mówiącego o Zbawicielu: „Otworzę w podobieństwach usta moje“ (Ps. LXXVII, 2).
Jest niemożebnem wyłożyć poszczególe wszystkich przypowieści, wypowiedzianych przez tego Boskiego Mistrza. Wybierzemy z nich tylko dwie, będą one dla nas łaską i oświeceniem w tej treści, która nas zajmuje, w nich znajdziemy miłość Jezusa ku wiernej duszy, ku tym, którzy Go kochają i źródło nieskończonego miłosierdzia dla tych, którzy Go opuszczają i znieważają. Będzie to więc: 1) Przypowieść o dobrym Pasterzu i 2) Przypowieść o Synu marnotrawnym.
1. Chrystus Pan sam o sobie mówi: Jam jest dobry pasterz” (Jan X, 11). Zdaje się, że Chrystusowi Panu już zabrakło słów na wyrażenie swojej miłości ku nam, jak gdyby wyczerpał już wszystkie nazwy, ażeby nam okazać, jak wielką miłością ukochał ludzi. On jest przyjacielem, On jest bratem, zobaczymy to zaraz, że Go nazywamy Ojcem i to jakim Ojcem! Matka może niekiedy o swem dziecięciu zapomnieć, ale On nigdy! On jest dobrym Pasterzem dla owieczek wiernych, nadewszystko zaś dobrym dla nieszczęśliwych.
1) Chrystus dobrym jest Pasterzem dla owieczek wiernych. Dobry Pasterz zna je wszystkie, kocha je, wspiera i żywi. Ja je znam, mówi On (Jan X, 14), i one znają mój głos i wszędzie idą za mną (Jan X, 27). Nazywa je po imieniu, sam Chrystus to mówi, a prorok dodaje, że są na rękach i sercu Jego zapisane.
On kocha je czule, rozkoszą Jego jest znajdować się pośród swej ukochanej trzódki, a najwyższą Jego radością jest czynić jej dobrze. „I będę się weselił nad niemi, gdy im dobrze uczynią“ Jer. XXXII, 41). Oto najwyższe pragnienie Jego. Chętnie i z miłością On je nawiedza. ,Ja sam będę szukał owiec moich i nawiedzę je” {Ezech. XXXIV, 11). On kocha je nad własne życie swoje. „A duszę moję kładę za owce moje“ (Jan X, 15).
On je wspiera, zasłania je od napaści wilka i od wszystkich niebezpieczeństw, któreby na nie spaść mogły. Wówczas gdy najemnik ucieka, dobry Pasterz czuwa i ratuje trzódkę, która doń należy, bo owieczki te są Jego. On może je innym powierzyć swym sługom, lub kapłanom, jednakże te owieczki i baranki zawsze do Niego tylko należą. Wszak mówi do Piotra: „Paś owce moje, paś baranki moje,„ i przez Jezusa tylko do tej owczarni wejść można, można laskę lub prawo opieki nad tą trzódką otrzymać, ażeby ją słowem prawdy karmić. „Ja jestem drzwiami… przez mię jeźli kto wniidzie, zbawion będzie” (Jan X, 7, 9).
Chrystus Pan je żywi, nie tylko najlepsze pastwiska im wskazując, lecz własną swą ręką je karmi, tysiącem pieszczot obdarza, co mówię?… On je swem Ciałem i Krwią Najświętszą posila. Tę Krew, którą raz wylał na krzyżu dla naszego zbawienia, wylewa codziennie na ołtarzach naszych i daje Ją swym owcom do picia, ażeby je oczyścić i życie im udzielić.„Duszę moją daję za owce moje.“
2) A cóż uczyni ten czuły Pasterz, tak dobry dla wiernej owieczki, która Mu jest powolną, która za Nim wszędzie idzie; cóż uczyni dla tej, co będzie tak nieroztropną, że porzuci kwieciste łąki Jego i głosu Jego nie zechce słuchać i bieży w dal, na oślep, błądząc i wreszcie ginąc? Ach! wówczas całą swą dobroć Jezus wylewa. Spostrzegłszy brak jednej owcy ze stada, która może zaginąć, którą wilk okrutny rozszarpać może, lub też śród gołej pustyni z głodu umrzeć może, Pan Jezus pozostawia całe stado, porzuca dziewięćdziesiąt dziewięć owieczek i bieży za tą, która zginęła. On szuka, woła… i znajduje ją, zmęczoną, zranioną śród kolców i cierni.
Poznajmyż więc tę miłość Jezusa w tym żywym obrazie miłosierdzia. Nie tylko, że ten dobry Pasterz nie karci zbiegłej owieczki, lecz uchyla ostrożnie ciernie, które ją oplątały, które ją ranią, a uwolniwszy ją z tego przykrego położenia, bierze na ręce, przyciska do serca i z radością powraca do swojej owczarni (Łuk. XV, 5). Rozważmyż ten obraz dobrego Pasterza, wejdźmy w to Najświętsze Serce, które się raduje z Aniołami, gdy znajdzie biedną owieczkę, gdy ją wyrwie śmierci. Ach! nareszcie zrozumiejmyż i pokochajmy Go serdecznie.
II.
Przypowieść o synu marnotrawnym przedstawia obraz nędzy każdego grzesznika i niepojęte względem niego miłosierdzie Boże.
Przypowieść tę znamy dobrze, zatrzymajmy się tylko na ostatniej myśli, zauważywszy, że serce ojca tego nieszczęśliwego dziecięcia po trzykroć się wzruszyło: w dzień ucieczki syna — podczas jego długiej nieobecności a najbardziej w dzień jego powrotu do domu rodzicielskiego.
1) W chwili odjazdu syna. Nieszczęsny ojciec goni go wzrokiem pełnym miłości i boleści. Spójrz na jego łzy, słuchaj jego wołania, jego ciężkiego westchnienia — oto masz jego serce. Lecz dziecko marnotrawne nie zważa na zrozpaczonego ojca, którego skarby i dziedzictwo unosi, ażeby w krótkim czasie roztrwonić wszystko.
Wszak rozumiemy znaczenie tych świętych słów i przypominamy sobie wezwanie Boga w chwili gdyśmy Go opuszczali. Pierwszy wyrzut sumienia jest skargą Boga, niewypowiedzianą boleścią obrażonego Ducha Miłości.- Lecz niestety! ileż to razy napróżno głos ten wołał? czyśmy nie naśladowali wówczas marnotrawnego syna, który bardzo daleko uciekł, ażeby zatrzeć i opuścić wszelkie wspomnienie o swoim Ojcu i nie słyszeć o dobrodziejstwach jego?
2) Przez cały czas tak długiej nieobecności tego niewdzięcznego dziecka, troskliwość i czułość jego ojca, a raczej miłość i miłosierdzie Boga ku grzesznikowi, zabłysły całym swym niepojętym blaskiem.
To On właśnie daje uczuć duszy cały ciężar tego dobrowolnego wygnania,, to straszne pragnienie i przerażający głód serca, po tych szaleństwach i głupstwach, po kilkogodzinnem upojeniu się grzeszną rozrywką: „I począł ten syn marnotrawny niedostatek cierpieć” (Łuk. XV, 14). Tu to Ojciec Najlepszy okazał nieszczęsnemu dziecku całą ohydę niewolnictwa i tyranii namiętności, które go podbiły. On to wreszcie okazuje mu całą przepaść spodlenia i znikczemnienia, w który go grzeszne namiętności wtrąciły, kiedy był zniewolony do zazdroszczenia wieprzom ich wstrętnego pożywienia, a i to mu było odmówione: „I radby był napełnił brzuch swój błotem, które jadali wieprze, a nikt mu nie dawał” ( Łuk. XV, 16).
Jest to jedną z głębokich tajemnic serca ludzkiego, które dalekie od Boga, sięga po żywność bydląt, to jest pragnie stać się do nich podobnem… i czyni to bez wyrzutów sumienia, bez duszy, bez uczucia. Lecz nie mógł tego otrzymać syn marnotrawny, i to było mu odmówione. Niestety, iluż to biednych grzeszników prosi i szuka tego wstrętnego posiłku choćby w najnikczemniejszych książeczkach. Lecz napróżno, niemożebne pragnienie! próżna nadzieja! wiedzą i czują, że posiadają duszę, że wieczność ich oczekuje. Lecz ojciec nie opuścił syna swego, goni go niespokojnym wzrokiem, woła go głosem pełnym boleści, głos ten odzywa się nieraz w sercu występnego i nieszczęśliwego syna, ten głos wyrzutu sumienia, tak potężny w chwili udręczenia. Wielu grzeszników przez łzy do Boga powróciło i to jest jeden z najlepszych dowodów Jego tkliwej miłości… Jeżeli cierpisz, to Bóg kocha cię jeszcze. „Lękałbym się—mówi św. Augustyn—spotkać szczęśliwego grzesznika. Sądzę, że chyba Bóg nie miałby już nadziei, ażeby go mógł zbawić.”
3) Miłość ojca w najwyższym objawiła się stopniu w chwili powrotu wyrodnego syna na łono rodziny. Serce jego wybuchało wówczas łzami i okrzykami radości. Tak długo on go oczekiwał!… Lecz zaledwie nieszczęśliwe dziecię wyrzekło sercem: „Pójdę,” ojciec go usłyszał; zaledwie krok postąpił, on go zobaczył, rzuca mu się na szyję i z całą miłością przyciska do serca: on płacze, przebacza, uprzedzając żal serdecznem uczuciem… Oto język najczulszej miłości, miłości stałej i hojnej, to jest mowa Serca Bożego. Podziwiaj uczucie szczęścia i radości tego dobrego ojca! wyprawia on ucztę wielką, zaprasza przyjaciół, ażeby z nim radość od tak dawna pożądanego powrotu podzielali. I przez łzy powtarza wciąż: „Oto dziecię ukochane, myślałem, że zginęło, a ono jest; sądziłem, że umarło, a oto widzę je pełnem życia (Łuk. XV, 24).
Ten dobry ojciec usiłuje wytłumaczyć się ze zbytku radości przed drugim synem, który zazdroszcząc wszystkich tych łask, jakie się stały udziałem brata, gorzko się skarży, iż jego wierność ku ojcu nie jest nagrodzona. Jakże nie mam się radować, mówi ojciec, to dziecię zagubione znalazło się, sądziłem że umarło, a ono żyje!… Zupełnie tak samo, jak ten dobry pasterz, szczęśliwy ze znalezienia zbłąkanej owieczki, porzuca inne, ażeby tę odszukać i zbawić.
Kończąc wykład tej przypowieści, przytaczamy słowa Jezusa, wyrażone w tej okoliczności, aby nam całą swą dobroć ku wiernym miłości Jego dzieciom wykazać.
Podczas gdy starszy syn z goryczą i zazdrością skarżył się przed ojcem, ten mu odrzekł: drogie dziecię, nie gniewaj się… ja cię również kocham bardzo, tyś zawsze ze mną, a wszystko cokolwiek jest mojego, do ciebie należy. Słuszną jest rzeczą, abym się cieszył, odszukawszy brata twego. „Wszystko moje twojem jest“ (Łuk. XV, 31). Do ciebie wszystko należy: moja czułość, moja miłość, mój dom, mój majątek, moje serce, moje życie, wreszcie wszystko. Oto miłość prawdziwa, co się oddaje bez podziału, jest to okrzyk serca, które się nam całkowicie w tej przypowieści przedstawia.
Gorąca modlitwa ku Jezusowi niechaj zakończy te uwagi; treścią jej niech będzie prośba o nawrócenie jakiegokolwiek zatwardziałego grzesznika, sami zaś wstańmy, powróćmy do Ojca, pocieszmy Jezusa i rozradujmy Aniołów swem nawróceniem. Amen!
MIESIĄC CZERWIEC. O ŻYCIU WEWNĘTRZNEM CHRYSTUSA. Na wszystkie dnie miesiąca Czerwca. Z dziesiątego wydania francuskiego opracował X. Roman Rembieliński prof. Seminarjum Metr. św. Jana. WARSZAWA. 1897 r.