DZIEŃ DWUDZIESTY SZÓSTY
Nastepujace uwagi maja za cel zwykłe życia Maryi sprawy i uczucia.
Uważ jakiemi myślami i afektami święta Maryi dusza była zajęta. Myśl Jej statecznie w Bogu i Jego dziełach zatopiona do ziemskich rzeczy do tyla się tylko zwracała, o ile się te do Boga z powinności życia naszego odnoszą. Dary Boże na nią wylane, tajemnica wcielenia, cuda Boskiej ku narodowi ludzkiemu miłości, okazane w dziele odkupienia naszego przez śmierć krzyżową Jezusa, w ustanowieniu Najświętszego Sakramentu, i w tylu innych ramienia Boskiego sprawach, powaby nieskończonej Boskiej dobroci, skarby nieskończonych Jego doskonałości, przeznaczenie do służby, do miłości Boga, do uczestnictwa z Nim w wiekuistej chwale — te to były przymioty nieprzerwanych rozmyślań Maryi, te najgorętsze żądze przypodobania się Bogu, najgorętsze zapały miłości.
Cóż godniejszego chrześcijaninie, sługo Maryi twoich też myśli i żądz znaleść się może?
Wszakżeś i ty uczestnikiem wszystkich tych dobrodziejstw Boskich, i tobie skarby nieskończonych Boskich doskonałości, powaby Jego miłości nie są zakryte. Wszak i twojem jest przeznaczeniem służyć Bogu, miłować Boga i z Nim na wieki w niebie doskonałego używać szczęścia. Czemuż więc tak trudnym , tak opieszałym jesteś do rozważania rzeczy Boskich, a z takim zapędem myśl twoją w ziemskich, marnych, przemijających zatapiasz rzeczach. Nie dla tych, ale dla Boga i wiecznych dóbr stworzony jesteś i wszystkiemu duszy i ciała władzami udarowany. Postanów przynajmniej odtąd choć ćwierć godziny codzień na rozważanie rzeczy Boskich poświęcić, a miej do tego celu zaleconą sobie księgę św. Franciszka Salezego: Filotea czyli droga do życia pobożnego.
MODLITWA
Ucieczko grzesznych, módl się za nami.
O Matko miłosierdzia! która między tylą zaszczytów Twoich tytułami, nie brzydzisz się być zwaną grzesznych ucieczką, to Twoje Imię napełnia mię grzesznego niewypow iedzianą pociechą. Dokądże bowiem przed sprawiedliwym gniewem Syna Twego, Sędziego mego mógłbym się uciec, jeślibyś mię pod obronę Twoją przyjąć nie raczyła. Ty mię zasłaniasz przed zasłużonemu kar strzałami, Ty wlewasz mi do serca słodki balsam nadziei. O jak wielu już grzeszników z paszczy piekielnej wyrwała! jak wieluś do szczerej pokuty i doskonałego nawrócenia przywiodła!
Zlituj się też nad nami! do Ciebie wołamy wygnańcy synowie Ewy; uproś nam prawdziwą skruchę za grzechy, uproś stateczną poprawę, bądź ucieczką teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.
Przykład
Św. Filip Nereusz, którego dziś obchodzimy uroczystość, był jedną z najświetniejszych ozdób Kościoła w wieku szesnastym. Od dziecinnych łat nasiona przyszłej świątobliwości miał głęboko w swem sercu zakopane, które z laty coraz obfitsze wydawały owoce. Swietnem w nim mianowicie było nabożeństwo do Maryi: w ustach miał zawsze Jej Imię, a sprawy swe tak odbywał, aby Ją naśladować i czcić. Nazwał Ją swoją Matką, swoją miłością, swojem weselem, swoją pociechą; a to z takiem uczuciem, iż przytomnym łzy pociechy wyciskał. Niekiedy całe noce na modlitwie do Niej przepędzał, jakby z obecną rozmawiając; stąd też Marya nieraz mu się pokazała, ciesząc go, utwierdzając w dobrem, nowemi obdarowując łaskami. Z niezliczonych jedną tu przytoczę. Już w późnym, wieku Filip śmiertelną złożony chorobą, od lekarzy opuszczony, ostatniego oczekiwał już momentu, gdy nagle przytomni lekarze i duchowni usłyszeli głos wołającego: O moja najświętsza, o najmilsza Matko! o przebłogoslawiona Panno! Patrzą, a Filip na łokieć nad łóżko podniesiony, z wyciągniętemi rękoma na powietrzu się trzyma, z twarzą rozpaloną, podniesionemi oczyma. W takiej postawie dalej woła: O przenajdostojniejsza Pani, nie godzienem Twego nawiedzenia, nie zasłużyłem, abyś moją lekarką była. Z przytomnych jedni się łzami radości zalewali, drudzy w zdumieniu i trwodze drżeli; a gdy jeden z lekarzy po chwili zapytał, czyby czego nie żądał — odpowiedział święty: czyście nie widzieli Panny najświętszej, która mię nawiedzić i uleczyć raczyła? Już waszej pomocy nie potrzebuję. I natychmiast powstał zupełnie zdrów, i zajął się zwykłemi apostolskiemi pracami. Często zaś tym, z którymi przestawał, zwykł mawiać: wierzcie mnie dzieci moje, że nie ma skuteczniejszego środka otrzymania łaski od Boga, jak prosić o nie przez Maryę: powtarzajcie często nabożnie te słowa: Święta Panno Maryo, Matko Boska, módl się za mną do Syna Twego Jezusa.
Przysługa. Proś gorąco Maryi, aby ci uprosiła doskonałą za grzechy skruchę; a wystawiwszy sobie w pilnej uwadze nieskończoną dobroć i dostojność Boga, oraz wielkość i mnogość grzechów, któremiś Jego Majestat znieważył, usiłuj wzbudzić w sobie jak najtęższy akt skruchy, ze względu jedynie na obrażoną nieskończoną dobroć Bożą, godną dla siebie samej nieskończonej miłości.
„MIESIĄC MAJ POŚWIĘCONY NAJŚWIĘTSZEJ PANNIE MARYI.” Kraków, 1896 r.