O widzeniu pojęciowem. Na czem polega i jak się odbywa ? Wyjaśnienie z pism świątobliwych autorów. Dlaczego nazywa się niepojętem? Jakie są jego skutki, co jest jego przedmiotem? O trojakim sposobie oglądania Boga.
I.
Sądzę, żeśmy już dosyć jasno wytłumaczyli widzenia ciałotwórcze i wyobraźne. Pozostają nam jeszcze do poznania widzenia pojęciowe. Jużeśmy powyżej rozwiązali niektóre pytania, odnoszące się do tego ostatniego rodzaju widzeń, a mianowicie wykazaliśmy, że te widzenia są trudniejsze i doskonalsze od innych i że tylko od Boga mogą pochodzić. Nadto w poprzedzającym rozdziale wytłumaczyłem, jak trudno odróżnić je od wyobraźnych i w jaki sposób opowiada się innym, co się we widzeniu pojęciowem widziało.
Obecnie wyłuszczę pokrótce : co to jest widzenie pojęciowe i w jaki sposób się odbywa.
Widzenie pojęciowe jest to najwyraźniejsze oglądanie rzeczy Boskiej za pomocą samego umysłu, bez pośrednictwa jakichkolwiek znaków lub wyobrażeń. Dokonywa się dwojako, albo przez oświecenie umysłu łaską Bożą tak, że człowiek pojmuje to, co we widzeniu wyobraźnem przez znaki zmysłowe oglądał; lub też przez bezpośrednie udzielenie umysłowi ludzkiemu pojęć, za pomocą których pojmuje prawdy objawione. Te pojęcia bywają jasno i wyraźnie wdrążane w umysł, który przy tem o tyle tylko działa, że przejmuje Boskie działanie. Jeżeli je przyjmuje, jakoby na to patrzył, nazywa się to widzeniem; jeżeli je niejako słyszy, nazywamy to mową, a jeżeli w takiem widzeniu odbiera jakąś naukę i zrozumienie pewnych prawd, nazywamy to objawieniem, które albo wyjawia jakąś prawdę ukrytą, albo wyjaśnia tajemnice Boże.
Bardzo obszernie traktuje o tem św. Jan od Krzyża. To widzenie dokonuje się w najwyższej władzy naszej duszy, t. j. w umyśle, który nie za pomocą rozważania, lecz przez czysto duchowe spostrzeżenie widzi i ogląda przedstawione sobie przedmioty. Takie były widzenia Mojżesza i św. Pawła, kiedy pierwszemu z nich okazał Pan Bóg chwałę swoję i wszystko dobro (1), a drugi, porwany do trzeciego nieba, słyszał tajemne słowa, które nie godzi się człowiekowi mówić (2).
Podobnie też i innym raczył Bóg objawić w zachwyceniu tajemnice niebieskie. Inni znowu na jawie i przy użyciu wszystkich zmysłów otrzymywali objawienia Boże. Tak n. p. prorok Katan bez wątpienia na jawie skarcił Dawida za grzech; a zaledwo tenże wypowiedział owo zbawienne : Zgrzeszyłem , wręcz mu oświadczył imieniem Boga : Pan przeniósł grzech twój, nie umrzesz i zapowiedział mu, że dziecię, zrodzone z żon Uryasza, umrze. Tego zaś wszystkiego nie mógł prorok wiedzieć skądinąd, jak tylko od Boga, który przemówił wewnątrz jego duszy, jak powiada św. Augustyn (3), nie za pomocą poruszenia wyobraźni, lecz przez; czysto umysłową mowę, jakiej używa nieodmienna prawda, kiedy sama przez się przemawia do umysłu istoty duchowej.
Słusznie też nazywa się ten rodzaj mowy Bożej niewypowiedzianym, bo dusza ludzka, przyjmując umysłowo mowę Bożą, wznosi się ponad granice natury ludzkiej, a staje się uczestniczką anielskiej. Ilekroć bowiem mówi św. Augustyn, pochwytujemy tego rodzaju mowę wewnętrznym słuchem, zbliżamy się do Aniołów.
II.
Św. Bernard (4) pragnął być uczestnikiem tej doskonałości anielskiej, aby mógł duchowo rozmawiać z tymi, z którymi nas łączy podobieństwo duchowe. Albowiem nie lgnąć nieporządnie do rzeczy zmysłowych, powiada tenże święty, jest cnotą dla ludzi, lecz nie być przy poznaniu krępowanym wyobrażeniami, i postaciami rzeczy zmysłowych jest udziałem duchowej natury Aniołów. Obydwa zaś powyższe przymioty są dla nas dziełem łaski Bożej. Wznieść się do wysokością obydwóch znaczy tyle, co dwojako przekroczyć naturę własną. Szczęśliwy, kto może powiedzieć- „Oto oddaliłem się uciekając i mieszkałem na pustyni”. Kiedyś się wzniósł ponad rozkosze ciała tak, że już nie chodzisz za jego pożądliwościami i nie popadasz w jego sidła; postąpiłeś duchowo, wzniosłeś się ponad własną naturę, lecz jeszcześ się nie oddalił, dopokąd nie zdołasz na skrzydłach umysłu wzbić się ponad nasuwające się zewsząd duszy twojej obrazy rzeczy zmysłowych.
Przy takiem czysto pojęciowem widzenia, czy ono się dokonuje przez podane umysłowi mocą Bożą pojęcia, czy też przez pojmowanie pod wpływem światła, pochodzącego z góry, od Ojca jasności, nie może być mowy o złudzeniu szatańskiem. Bo wobec tej niezbitej prawdy, że powyższe czynności odbywają się nienależnie od zmysłów i od wyobraźni, również pewną jest rzeczą, że żadne stworzenie nie może do nich przymieszać swego wpływu. O ile zaś takie widzenie poczyna się od wyobraźni, lub też według tego cośmy powyżej mówili, na niej się kończy, nie ma wątpliwości, że przy tern działaniu może wywierać swój wpływ albo anioł, albo też szatan przez obudzanie w niej pewnych wyobrażeń. Ponieważ zaś bardzo trudno rozpoznać widzenie czysto pojęciowe od takiego, które jest połączone z wyobraźnem, przeto należy przy wszystkich takich widzeniach mieć się bardzo na ostrożności i dokładnie je badać, aby niebacznie i nieoględnie nie popaść w sidła chytrego wroga.
Również i sposób, w jaki się te widzenia odbywają, jest trudny do określenia i prawie niepojęty, nie tylko dla tych, którzy we wszystkiem rządzą się zmysłami, o których napisane: Człowiek cielesny nie pojmuje tego, co jest ducha Bożego (5), ale nawet i dla tych, którzy bystrością umysłu wznoszą się ponad zmysły. Toż i ode mnie, który nie doświadczyłem na sobie mowy Bożej, niechaj nikt nie żąda wyjaśnienia widzeń pojęciowych. Wszak nawet święci, oswojeni z tego rodzaju widzeniami, kiedy powodowani wolą przełożonych, lub miłością bliźnich, chcą te nadzwyczajne dary Boże opisać, tylko z trudnością dobierają słów należytych do wyjawienia przed światem swych wewnętrznych myśli.
Dlatego też, aby jednym zachodem i słowom moim zjednać uznanie i o ile można wyjaśnić sposób, w jak i się widzenie pojęciowe odbywa, uważam za stosowne zacytować ustępy z dziel takich autorów, którzy sami odbierali od Boga widzenia i objawienia.
III.
Najpierw powołuję się na najznakomitszego z Doktorów Kościoła, na św. Augustyna (5) który, opisując rozmowę, jaką miał ze swoją matką, niedługo przed jej śmiercią, tak mówi o widzeniu pojęciowem i o jego przebiegu.
Czy też dla kogo milknie, zgiełk ciała, czy milkną wyobrażenia: ziemi, wody i powietrza? Czy milkną stropy niebieskie i czy milknie sama dusza tak, że wznosi się ponad siebie i nie myśli o sobie? Czy milkną senne i wyobraźne widzenia, czy ginie kiedy mowa i wszelkie znaki tego doczesnego żywota, czy to wszystko zamilknie kiedy? Bo to wszystko przemawia do nadsłuchującego: Nie myśmy udziałały siebie same, lecz zdziałał nas ten, który trwa na wieki. Czy też przemawia kiedy On sam, nie przez te stworzenia, ale sam przez siebie tak, iżbyśmy słyszeli Jego mowę, nie przez słowa cielesne, ani przez głos anioła, ani przez grzmot chmury, ani przez obraz podobieństwa; lecz tak, iżbyśmy słyszeli Jego samego którego w tem wszystkiem kochamy? Czy jest stan trwały, podobny do tego, w jakimeśmy się chwilkę znajdywali tak, iżeśmy się niejako rozpłynęliw zachwyceniu i nagłym polotem myśli doszliśmy aż do wiekuistej Mądrości, która trwa ponad wszystko? Czy jest taki stan trwały, gdzieby już nie było innych, niższych rodzajów widzeń, oprócz tego jednego, który porywa, zachwyca i zanurza widza w oceanie rozkoszy duchowej? Wszak taki będzie stan w życiu wiecznem, jaka była ta chwila, którąśmy co dopiero przebyli. Czyż nie do tego odnoszą się one słowa: „ Wnijdz do wesela Pana twego ?’(7).
Takie są słowa, św. Augustyna, który w swej niezrównanej mądrości powiada, że dusza wznosi się wtenczas do umysłowego oglądania Boga, kiedy zamilkną dla niej wszystkie stworzenia, kiedy ustaje działalność wyobraźni, a sam Bóg bezpośrednio, nawet bez posługi anielskiej,, ukazuje się duszy i do niej przemawia, napełniając ją taką obfitością światła i wesela, iż się nie waha św. Doktór przyrównać tego szczytnego daru do wiecznej szczęśliwości.
Za zdaniem św. Augustyna idzie zwolennik jego nauk, opat Elred (8), który tak się wyraża o widzeniu pojęciowem: Pojęciowem nazywamy to widzenie, w którem dusza, wznosząc się ponad wszelkie ciało, ponad wszelkie zmysłowe wyobrażenia i postaci, dochodzi do samego światła prawdy, w którem prawdziwie zawarte są wszystkie przeszłe, teraźniejsze i przyszłe prawdy; a me inaczej przyszłe, jak przeszłe. Następnie wprowadza przykład takiego widzenia, jakie miała pewna święta dziewica, która wyrzuciwszy ze serca wszelką miłość światową, wszelkie cielesne pożądliwości, wszelką troskę o ciało i rzeczy doczesne, poczęła wewnętrznym jakimś żarem brzydzić się doczesnością i pragnąć rzeczy niebieskich. Zdarzyło się jej pewnego razu, że kiedy ze zwykłym zapałem zajęła się modlitwą, dziwna jakaś słodycz przejęła jej wszystkie władze duszy, a wszystkie mysli, wszystkie uczucia, jakie ku przyjaciołom żywiła, zupełnie w niej wygasiła. Niebawem dusza jej pozbywa się wszelkich ziemskich ciężarów , wznosi się ponad siebie i dostaje się w jakąś niewypowiedzianą i niepojętą jasność, w której nic innego nic widzi, jak tylko to, co istnieje i co jest istnieniem w szstkiego. A światłość ta nie była cielesną, ani wyobrażeniem cielesnej; nie miała rozciągłości, a jednak była wszędzie i niczem nieogarniona, wszystko ogarnywała i to tym dziwnym, niepojętym sposobem, jakim istnienie podtrzymuje to, co istnieje, a prawda to, co jest prawdziwe. Przejęta tern światłem samego nawet Chrystusa, którego znała pierwej według ciała, poczęła już nie znać według ciała, bo objawiający się Jezus Chrystus, jako duch, wprowadził ją w samą istotę prawdy. Wreszcie kończąc opowiadanie, mówi tenże św. opat, że wszystko, co się widzi w innego rodzaju widzeniach jest niepewne i więcej opiera się na wierze, niż na wiedzy; co się zaś w tem widzeniu ogląda, t. j. w samej prawdzie istotnej, jest jasne i pewne.
IV.
Św. Teresa opowiada w swoim życiorysie o podobnem własnem widzeniu. Oto jego treść : W jednę z uroczystości św. Piotra, Apostoła, mówi taż święta, ujrzałam wśród modlitwy, a raczej zauważyłam, bom oczyma ciała lub duszy zgoła nic nie widziała ; zauważyłam tedy, że Chrystus jest przy mnie i czułam, że On do mnie przemawia. Ponieważ to jednak nie było widzenie wyobraźne, nie poznawałam Jego kształtów i to tylko czułam, że stał tuż przy moim boku i był świadkiem wszystkich moich myśli. Nie znając się na tego rodzaju widzeniach, opowiedziałem o niem spowiednikowi. Ten zapytał mnie : w jakiej postaci widziałam Chrystusa? Odpowiedziałam, żem Go nie widziała. Tedy on znowu mnie zapytał, skąd wiem, że to był Chrystus ? Odpowiedziałam, że nie wiem, a jednak jestem przekonaną, że był tuż przy mnie, a poznawałam to jak najjaśniej po tem, żem dłużej i z szczególniejszym a niezwykłym spokojem trwała w modlitwie uspokojenia. Usiłowałam przynajmniej przez jakie podobieństwa wyjaśnić to widzenie, lecz nie mogłam znaleść żadnego odpowiedniego i dostatecznego; nawet słów mi brakowało, bym je mogła wyrazić. Po skoro mówię, żem ani cielesnymi ani wewnętrznymi oczyma nie widziała Chrystusa, skądże tedy wiem i jestem przekonana, że On jest przy mnie, a do tego jaśniej i widoczniej, aniżeli wtenczas, kiedy bym na Niego oczyma patrzyła?
Zapewne ukazuje Pan swoję obecność duszy przez jakieś poznanie jaśniejsze, niż słońce. Nie twierdzę jednak, iżby się wtenczas widziało słońce, lub jakąkolwiek jasność; lecz jest to jakieś światło, które niepostrzeżenie oświeca umysł, aby dusza mogła się cieszyć tak wielkiem dobrem. Dzieje się to podobnie, jak gdyby jakiś pokarm dostał się do żołądka tak, iżby go człowiek nie był spożył i zupełnie nie wiedział, jak się tam dostał; gdyby jednak wiedział, że tam jest, luboby nie wiedział, jaki to pokarm i kto go podał żołądkowi. To zaś widzenie jest tak czysto duchowe, że nie może w niem szatan przez jakąkolwiek władzę zewnętrzną, lub przez zmysły wywierać wpływu.
Tak mówi św. Teresa (9) i powtarza to opowiadanie prawie dosłownie w innem dziełku, a zawsze jednostajnie twierdzi, że dusza nie zdoła po takiem widzeniu opowiedzieć tego słowami, co widziała; a nawet nie może pojąć i zrozumieć, w jaki sposób przyszła do poznania Pana Jezusa; lubo jest przekonania, że Jego widziała.
Zgodnie ze św. Teresą uczy bł. Aniela de Fulgineo, której słowa, zapisane w jej życiorysie (10) powtórzę tutaj: Pewnego razu ujrzałem wśród modlitwy Pana Boga, przemawiającego do mnie. Jeżeli się zapytasz, com widziała, mówię, żem Go widziała i nie umię nic więcej powiedzieć, jak tylko, żem widziała pełność i światłość, z której takie w sobie uczułam przepełnienie, że nie umiem tego wyrazie, ani oddać przez jakiekolwiek porównanie. Nie widziałam też nic zmysłowego, lecz był tak, jak jest w niebie, t.j. tak wielką pięknością, że nie mogę tego inaczej powiedzieć, jak tylko tak, żem widziała najwyższą piękność, zawierającą w sobie wszelkie dobro, a wszyscy święci stali przed onym najpiękniejszym majestatem i chwalili go. Zdaje nu się jednak, żem krótko w tem trwała. Cokolwiek zaś niżej dodaje: Widziałam jeden stały przedmiot, który tak mi się przedstawiał, że nie mogę o nim nic więcej powiedzieć, jak tylko tyle, że to było wszelkie dobro i że moja dusza była w zupełnie niewypowiedzianej radości i nie wiem, czym była w ciele, czy po za ciałem.
Mógłbym się powołać na świadectwo jeszcze innych świętych, którzy twierdzą, że sposób, w jaki się to widzenie dokonywa, nie da się żadnymi słowy, żadnymi ziemskimi obrazami wypowiedzieć. Atoli przytoczone powyżej ustępy wystarczą, bo zresztą wszyscy autorowie prawie tymi samymi słowy objawiają to zdanie.
V.
Również wszyscy zgadzają się, że ten rodzaj widzeń nie podlega złudzeniom. Może bowiem szatan dokonać coś podobnego do widzenia pojęciowego i przedstawić duszy. Atoli takie złudne widzenie nieprzyjacielskie różni się wielce od prawdziwego i łatwo je poznać po skutkach.
Prawdziwe bowiem widzenie sprawia radość, wesele i spokój duszy, oczyszcza i oświeca umysł, pomnaża wiarę i miłość, a rodzi pokorę i podniesienie duszy do Boga. Przeciwnie zaś fałszywe sprowadza pychę, zarozumiałość, zamęt i oschłość w duszy. Tamto jest silne i prawie nigdy nie ulatuje z pamięci; to zaś szybko ginie i jak dym ulatnia się z duszy. Najpewniejszym zaś znakiem prawdziwego widzenia jest pokora; skoro bowiem w porównaniu do Boga jesteśmy niczem; przeto, im bliżej się do Niego wzbijamy, tem jaśniej poznajemy naszę nicość. Znakomicie wyraża się w tym względzie św. Grzegorz W. : Mądrość niestworzona ma swoją własną istotę, ma życie, lecz zarazem jest Ona tem, co posiada. Dlatego też żyje nieodmienną, bo nie ma życia przypadkowego, lecz niezawisłe. To też jedynie z Ojcem i Duchem św. prawdziwie istnieje, a do tego istnienia porównany nasz byt równa się nieistnieniu. Kiedy się z Nią łączymy, jesteśmy, żyjemy i rozumiemy; kiedy się zaś z nią porównamy, ani nie rozumiemy, ani nie żyjemy, ani nie istniejemy. Stąd też pochodzi, że Święci, o ile postępują w oglądaniu Boga, im więcej zatapiają się w poznaivaniu Jego istoty, tem jaśniej poznają, że są niczem.
We widzeniu pojęciowem można widzieć przedmioty zmysłowe i nadzmysłowe. A mianowicie można widzieć Boga i poszczególne osoby Trójcy Przenajświętszej; Chrystusa, Najśw. Pannę, Aniołów i Świętych, nadto wiele prawd oświecających duszę pod względem wiary i obyczajów, a wreszcie wszystkie, nawet nieobecne, rzeczy zmysłowe, które są w niebie i na ziemi. I nie masz w tem najmniejszej sprzeczności, iż powiadamy, że rzeczy nieobecne mogą być duszy jako obecne przedstawione za pomocą jakiegoś światła umysłowego.
Dokonuje się zaś to widzenie, czyli poznanie umysłowe w dwojaki sposób: raz niejasno i jakoby ogólnikowo, n.p. kiedy ktoś z taką, a nawet z większą pewnością poznaje, aniżeli gdyby to cielesnymi oglądał oczyma, że Chrystus, lub Anioł stoi przy jego boku, a jednak nie widzi żadnej postaci lub obrazu; powtóre, jasno i wyraźnie, jak n. p. kiedy ogląda się Pana Boga jawnie i dokładnie, lubo nie twarzą w twarz i nie tak, jakim jest w sobie.
To widzenie zajmuje miejsce pośrednie między onem ciemnem, jakie mamy w tem życiu przez wiarę, a tem jasnem, jakie mieć będziemy w niebie przez światło chwały. Nie ma ono w sobie ciemności pierwszego, lecz też nie dochodzi do jasności drugiego. Z takiego widzenia rodzi się w duszy niezmierne uszanowanie i miłość ku Bogu i pragnienie służenia mu w świątobliwości i sprawiedliwości po wszystkie dni żywota swego (10).
cdn.
Kard. Jan Bona – O rozpoznawaniu duchów. Przełożył Ks. Dr. Jan Bernacki. TARNÓW. Nakładem tłumacza. Drukiem Józefa Pisza 1891. str. 371 – 387.
1) Exod., XXX111; 12.
2) II. Kor.; XII, 2, 4.
3) De civ. Dei. I, XVI. c. 6.
4) Serm. 52. in Cant.
5) I. Kor., II, 14.
6) Libr. 9. Conf. c. 10.
7) Mat., XXV, 21.
8) Serm. 2. de oner.
9) Man. 6 c. 8.
10) Łuk., 1, 75.
Pingback: O rozpoznawaniu duchów – Kard. J.Bona cz. XXI – Sposoby oglądania Boga – Niewolnik Maryi