DZIEŃ TRZECI
Krzyż Jezusa
Przymiot pierwszy
,,Mając przed sobą wesele, podjął Krzyż.“
(Hebr. XII, 2).
Słyszeliśmy we wczorajszej nauce, że Chrystus Pan oddał nam Serce swoje z krzyżem, cierniami, raną i ogniem, a zatrzymując się wyłącznie nad Sercem ukochanego Zbawcy, poznaliśmy, że ono jest dla nas wzorem najdoskonalszej miłości Boga i bliźniego.
Dzisiaj z kolei rozbierzemy przymioty krzyża i przekonamy się, że wszystkie one przymioty jedną myśl Bożą, a dla nas bardzo zbawienną zawierają, jedną z najpotrzebniejszych dla życia nauk.
To, co nam się przede wszystkiem rzuca w oczy w tym świętym obrazie Najsłodszego
Serca Zbawiciela objawionym św. Małgorzacie-Maryi, jest to Krzyż, który się wznosi ponad Najświętszym Sercem.
Krzyż Pana Jezusa daje nam naukę nieskończonej wartości dla zbawienia; naukę o tem, czem jest grzech, i czem jest dusza ludzka.
Zobaczmy dziś, czego to Krzyż Jezusa uczy nas o grzechu. Uczy on nas: 1) unikać go, 2) wynagradzać zań. Mowa tu głównie o grzechach śmiertelnych; ciernie raniące Jezusa nauczą nas i grzechów powszednich unikać.
I. W jakiż to sposób Krzyż zachęci nas do unikania grzechu?
Nie trudno to spostrzec. Krzyż mówi do nas, że grzech jest jedynym złem, złem najboleśniejszem dla Boga i dla serca człowieka.
1) Tak, jest złem dla Boga… Czytamy w Piśmie św., że grzech Boga zasmuca, rani i gniewa. Ten Bóg, który tak ukochał ludzi, który obsypał ich dobrodziejstwami, nie może pod pewnym względem pojąć tej niewdzięczności… Czyż to jest możebne? woła Bóg w bolesnym podziwie. Ach! pójdę zobaczyć… „Zstąpię i oglądamu” (Gen. VIII, 21).
I ujrzał On, a przejęty do głębi serca boleścią, poczyna smucić się do tego stopnia, że żałuje, iż stworzył tak strasznie niewdzięczne istoty. „Żal mu było, mówi Księga Rodzaju, że uczynił człowieka na ziemi.“ (Gen. VI, 6).
Chyba niepodobna z większą siłą się wyrazić i z większą mocą przedstawić nam uczucie swoje.
Jakimże to ciężkim smutkiem i rozgoryczeniem trzeba być przepełnionym, ażeby się do podobnego żalu pobudzić. Lecz ciężki ten smutek zmienia się wkrótce w oburzenie i gniew najsprawiedliwszy. Jeżeli Bóg nie może znieść obojętnie niewdzięczności grzesznika, nie powinien również znosić Swojej obrazy i podobnej pogardy. „Wygładzę człowieka, mówi Bóg, z obliczności ziemi.” (Gen. VI, 7) I otwiera natychmiast upusty niebieskie, ażeby w otchłaniach wody świat oczyścić. Giną wszyscy z wyjątkiem jednej rodziny… I potem za grzechy niszczy Bóg ogniem pięć miast występnych…
Powiedzcie proszę, czy mógł Pan Bóg dosadniej, potężniejszym słowem lub groźniejszym czynem objawić nam, jak dalece grzech rani Go i gniewa?
Ach! tak w księdze prawd wiecznych czytamy coś bardziej jeszcze zdumiewającego, i święty Apostoł Paweł wykłada nam tę tajemnicę boleści i śmierci. Grzech posuwa się do odnowienia w naszych sercach męki Boga, do umęczenia Go ponownie na krzyżu. A mimo to ukochany Zbawca daje nam Swe Serce, Serce z krzyżem, abyśmy poznali, że grzech jest przyczyną ponownej śmierci Boga na krzyżu. Wspomnijmy sobie z ręką na sercu największy z grzechów naszego życia, rzućmy na krzyż ten Boski swe wejrzenie, na ten krzyż, na którym zawiesiliśmy Zbawiciela. Słuchajmy tego Boga, mówi On i teraz tak, jak mówił na Kalwaryi: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią...“ A błagajcie Go we łzach o przebaczenie, przyrzeczmy Mu, że Go już nigdy więcej obrażać, nigdy w swem sercu śmierci Mu zadawać nie będziem.
Oto wielkie prawdy w Krzyżu Jezusa zawarte, które On nam na pamięć przywodzi, i czyż nie wystarczy jedno wspomnienie tego Krzyża, ażeby odepchnąć pokusę i unikać grzechu?… O mój Boże, raczej wszystko cierpieć, aniżeli mękę Twoją wznawiać, raczej umrzeć, aniżeli Cię w mem sercu ponownie zabijać!
2) Do tej pierwszej pobudki wypada dorzucić drugą, równie potężną dla umysłu poważnego, dla duszy myślącej: a tą właśnie jest to, że grzech, który jest jedynem złem dla Boga, jest także złem przeważającem w sercu ludzkiem, on je zasmuca i burzy wyrzutami sumienia, wstydu i boleści. On je zaślepia, krępuje i ujarzmia on je wreszcie rujnuje i zabija. Duch Św. objawił nam te wszystkie spustoszenia, które grzech w duszach naszych poczynił.
Rozsądek i doświadczenie ukazują nam i potwierdzają wszystkie te nieszczęścia! Tak jest, Bóg posiada strzały, a strzały ostre, godzi niemi w serce niewdzięczne; ma On i miecz, miecz połyskujący, i zatapia go w duszy występnej; są to zgryzoty wstydu i boleści, które nas po spełnieniu grzechu dręczą. Po spełnieniu grzechu światło duszy gaśnie, wzrok jej przyćmiewa się mrokiem złości; nie mówię już o niebieskiem świetle wiary, ale sama nawet iskra rozumu przez grzech zostaje przyćmioną.
„Tajemnicę wypowiadam“ i poganie nawet, aby poznali samych siebie, mawiali: namiętności serca tłumią w nas piękne myśli i wszystkie szlachetne uczucia!
Tak, niestety, sama nawet swoboda duszy ludzkiej niknie w złem. Swoboda, ten dar najwyższy, który Bóg sam w człowieku poważa, jest niejako krzywdzony; bo Bóg żąda naszego serca, ale go gwałtem nie pociąga… puka do drzwi, lecz ich nie rozbija… A więc ta swoboda przepada i dusza pozwala się grzechowi ujarzmiać, krępować, pozwala panować nad sobą namiętności, kto bowiem popełnia grzech, staje się niewolnikiem grzechu. „Wszelki który czyni grzech, jest sługą grzechu” (Jan. VIII, 34).
Św. Augustyn długo i nadaremnie walczył, ażeby skruszyć żelazne pęta. „Wolą żelazną, mówi, jestem skrępowanym.” Trzeba było cudu miłosierdzia Bożego, ażeby go z nich uwolnić.
Przyznaj tedy, że w grzechu największe jest zło. Grzesząc stajesz się niewolnikiem. Jakże często powtarzasz: „nie mogę.“ Tak jest, grzech zapanowawszy w twem sercu silniejszym jest od ciebie, on cię prowadzi do zguby, rujnuje cię, zabija, ze szczętem ogołaca. A iluż to ludzi w tej strasznej niewoli zostaje? Jest to największa tajemnica i najsmutniejsza prawda. Dusze zrujnowane już nie czują, już nie kochają… Wszystko w nich zamarło.
Widzimy dzieci nie miłujące swej matki — matki bez miłości dla swych dziatek! Znajdują się, mówi Duch Święty ludzie, których serca są popiołem i prochem nieczystym. {Sap. XV, 16). Są i tacy, których serca bez litości, nieczułe, stały się sercem bydlęcia. „Serce zwierzęce niech mu będzie dane“ czytamy o Nabuchodonozorze w księdze Daniela, a było to karą za grzeszne życie jego (Dan. VI, 13). Są wreszcie i tacy, którzy serce strącili zupełnie, zburzyli i stłumili je namiętnościami.
Dwie z tych namiętności stanowią istotne źródło tej ruiny: jest to grzech nieczysty i niewstrzemięźliwość. „Wszeteczeństwo, i wino, i pijaństwo odejmują serce.” (Os. IV, 11). Otóż krzyż Jezusa przywodzi nam na pamięć te wielkie i straszne prawdy w takiem świetle, z jakiem Zbawiciel w zamiarach swego miłosierdzia obciąża krzyżem występne serca swych dzieci. Boleściami utrapień wielu już wyratował i przez łzy nawraca wyrodne swe dziatki ku swej miłości.
Zastanówcie się, czy to nie w grzechu właśnie pierwsza przyczyna wszystkich utrapień waszych się kryje, nie tam-li jest źródło wszystkich nieszczęść? Spieszmy więc rychło nawrócić się do Pana, a On się zlituje nad nami. Myśmy Go obrażali, On jednak nie przestał miłować nas, czyż odmówiłby nam czegokolwiek, gdyby ujrzał nas nawracających się do Niego?
II. Lecz na tem nie koniec, że krzyż uczy nas unikać grzechu i skłania do porzucenia go; uczy on nas jeszcze sposobu, w jaki powinniśmy i możemy naprawiać go.
Krzyż Jezusa podwójną tajemnicę grzesznemu człowiekowi objawia: tajemnicę sprawiedliwości i miłosierdzia. Ten to krzyż naucza nas, w jaki sposób złagodzić sprawiedliwość, zasłużyć na miłosierdzie.
Pamiętajmy, że jeżeli sprawiedliwość i miłosierdzie spotkały się i objęły na Kalwaryi u stóp krzyża, to tylko dlatego, że tam była ofiara, która usprawiedliwiła wszystko cierpieniem, a krwią i łzami winy nasze zmazała. Jest to właśnie główny warunek przebaczenia Boskiego: naprzód łzy, to jest boleść, później krew, to jest pokuta lub ofiara.
Żeby zaś pójść tą drogą odważnie i z ufnością, dosyć jest rzucić jedno jedyne spojrzenie na krzyż Jezusa, na krzyż tego Boskiego Baranka, który dźwigał grzechy świata, który za nas był ofiarowany; przyłączmy więc nasze cierpienia do cierpień Jego, zmieszajmy łzy nasze z krwią Jego, naszą śmierć z Jego.
A więc śmiało i z ufnością idźmy naprzód! Jeżeli cierpimy wierzmy w to, iż to jest dowód dobroci i miłosierdzia Bożego: „Nawróćcie się przestępcy do serca,“ woła do nas prorok (Isai XLVI, 8). Pójdźmy więc do Jezusa, pomnąc na to, że wstępując w ślady Jego, możemy odpokutować i zyskać zasługę, możemy zmazać winę, cośmy przez całe życie przez naszą niewdzięczność zadłużyli, a przez nieskończone miłosierdzie Boże możemy zyskać, nietylko przebaczenie wszystkich win naszych, ale i chwałę wieczną wartości niezmierzonej. Zanośmy modły do krzyża Jezusowego. Uwielbiajmy ten krzyż najdoskonalszy… Starajmy się pocieszyć Boskiego Mistrza… Wzbudźmy w sobie akt skruchy przez najtkliwszą miłość natchniony.
Jeżeli cierpicie, niechże uczucia nasze w cierpieniu odpowiadają miłości i gorliwości Jezusa, ażeby Mu wynagrodzić i odpokutować za swoje grzechy i wyprosić przebaczenie dla biednych grzeszników.
Przyciśnijmy do serca i miłujmy nasz krzyż; on jest piękny, jest dobry i wszystek ze złota, jak mówi św. Franciszek Salezy, to jest wszystkie krzyże, lecz nade wszystko krzyż serca.
A my, biedni grzesznicy, jeżeli nas cierpienie nawiedzi, i jeżeli Bóg nas kocha jeszcze, to niezawodnie nam je ześle, zapuka z krzyżem do serca naszego: ufajmy, weźmy go na się bez szemrania i skargi, z wdzięcznością, pomnąc na to, że Bóg nas doświadcza, a nie tylko otrzymamy odpuszczenie grzechów, ale ufność nas pocieszy, a zwycięstwo nam doda odwagi.
Witaj krzyżu święty, nadziejo jedyna,
Przymnóż cnotliwym łaskę,
Zmaż grzeszników winę.
MIESIĄC CZERWIEC. O ŻYCIU WEWNĘTRZNEM CHRYSTUSA. Na wszystkie dnie miesiąca Czerwca. Z dziesiątego wydania francuskiego opracował X. Roman Rembieliński prof. Seminarjum Metr. św. Jana. WARSZAWA. 1897 r. str. 41- 50.


Skomentuj