cicho cichuteńko
nie słychać nawet szumu drzew
zamilkły wiatry słońca nie widać też
po horyzont morze piasku
nie rysujesz już na nim
….
na pustkowiu życia
brak ludzkich stóp
tak wygląda obraz duszy
z której Boga wyrzuciłeś
Tylko puste oczy
Tylko puste serce
nie został nic
a głos wołający na pustyni ?
on zamilknie gdy nadejdą dni
w ciszy nie szukałeś Boga
to ta cisza zaprowadzi Cię teraz
tam gdzie nie chciałeś iść
w szaleństwie pogrążony
Nie widziałeś że ciało Jego wyrzucone
Nie widziałeś że Jego już tam nie ma
Stoi na skale a kościół spada w otchłanie
Cicho cichuteńko
zamilkły herezje
zostało tylko twoje wielkie Ja
zasiadłeś wysoko
tak blisko nieba
tak daleko od Boga
rozdzierałeś purpurowe szaty
i biczem krwawym zadawałeś Mu rany
klękam w przestworzach cierpienia
zamknięty na ludzkie opętanie
w cieniu Drogi szukam schronienia
tam na Górze młodzieniec zyskał Matkę
a ty chcesz zabić jeszcze raz
nie popłynie ani jedna łza
nie spadnie ani jedno słowo
gdy płomienie ogarną twój złudny sen
Matko Bolesna bądź przy mnie
gdy gwoździe będą wbijali
proszę patrz w Milczeniu
jak będą mnie katowali
Twojego Syna ukrzyżowali
teraz pora na nas
umrzeć w ciszy zmartwychwstania
Arkadiusz Niewolski